Wierzcie mi, muzyka na weselu to nie tylko tło. To jak przyprawy w gulaszu - za mało, i będzie mdło, za dużo - niestrawne. Trzeba znaleźć złoty środek.
W tym roku pary młode eksperymentują jak szaleni. Na ostatnim weselu, które organizowałam, panna młoda uparła się na mix Franka Sinatry z bitami elektronicznymi. Myślałam, że to katastrofa, a tu proszę - goście szaleli!
Ale uwaga! Z tymi eksperymentami to jak z nowymi butami - fajnie wyglądają, ale można nabawić się odcisków. Zbyt odważne połączenia mogą sprawić, że ciocia Jadzia poczuje się, jakby trafiła na imprezę w klubie, a nie wesele ukochanej siostrzenicy.
Mój kumpel DJ zawsze powtarza: "Kaśka, dobra playlista to jak jazda samochodem. Zaczynasz powoli, potem wrzucasz wyższy bieg". I coś w tym jest. Przy obiedzie leciutkie 80-100 BPM, a potem powoli podkręcamy, aż dojedziemy do 120-130 BPM, kiedy parkiet będzie już rozgrzany do czerwoności.
A pierwszy taniec? Tu już można poszaleć. Pamiętam parę, która zamiast walca dała czadu breakdance'em. Teściowa o mało nie zemdlała, ale reszta gości była zachwycona!
To pytanie słyszę na każdym spotkaniu z parami młodymi. Moja rada? Bądźcie sobą! Jeśli uwielbiacie disco polo, niech gra disco polo. Lepiej, żeby goście kręcili nosem, niż żebyście wy czuli się nieswojo na własnym weselu.
DJ czy zespół? Odwieczny dylemat. To jak wybór między domowym obiadem a restauracją. DJ da więcej opcji, zespół - niepowtarzalny klimat. Wybór zależy od was i... grubości portfela.
Niby niemożliwe, a jednak! Coraz więcej par przemyca do playlisty etniczne smaczki. Byłam na weselu polsko-hiszpańskim, gdzie goście tańczyli poloneza, a zaraz potem flamenco. Czad!
Muzyczna podróż przez noc
Mój sprawdzony przepis? Spokojny jazz do kotleta, potem klasyki rocka do tańca, a na finał współczesne hity, gdy wszyscy już będą rozluźnieni (czytaj: po paru głębszych). To jak zmiana bielizny - każda pora nocy ma swoje wymagania.
Zastanówcie się: Chcecie, żeby ludzie tańczyli do upadłego, czy wolicie bardziej kameralny klimat? A może połączenie obu?
Na koniec, rada od starej wyjadaczki
Planując muzykę, bądźcie jak reżyserzy własnego filmu. Przeglądajcie blogi, słuchajcie playlist, ale ostateczny wybór to wasza decyzja. Bo tak jak garnitur ma pasować do pana młodego, tak muzyka powinna pasować do was obojga.
A teraz, drodzy narzeczeni, do roboty! Niech każda piosenka będzie jak toast - krótka, treściwa i zostawiająca uśmiech na twarzy. Powodzenia i do zobaczenia na parkiecie gdzie zawiruje najpiękniejsza suknia ślubna i najbardziej elegancki garnitur!
Dodaj komentarz – napisz co myślisz